Jeśli nie mamy latawca, to co na początek? Ja proponuję dwa. Jeden jakiś prosty, dla początkujących, a drugi zaawansowany.
Pierwszy, prostszy, posłuży do nauki startu, lądowania, sterowania i nie będzie go szkoda gdy się zbyt uszkodzi (o co na początku najłatwiej). Ponieważ te elementy przychodzą relatywnie szybko warto zadbać o posiadanie latawca docelowego (lub jednego z docelowych).
W moim przypadku są to latawce firmy Eolo: Magic i Neox, ostatnio doszedł też Genesis.
Posiadanie dwóch latawców ma też swoją zaletę: gdy znajdą się chętni na polatanie (dzieci, rodzice, koledzy), dajemy latawiec tańszy. Pierwsze loty obfitują w dość mocne uderzenia o ziemię. Tańszego latawca mniej szkoda.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz